Widzimy świat przez anglojęzyczne okulary

0
21
Źródło: MIT

Siła oddziaływania języka Szekspira jest trzykrotnie większa niż drugiego w rankingu – języka francuskiego – wynika z obliczeń językoznawców z prestiżowego Massachussetts Insitute of Technology (MIT).

Czy są języki ważniejsze i mniej ważne? Na to pytanie oczywiście nie ma dobrej odpowiedzi. Dla każdego najważniejszy jest jego własny język, bez względu na to, z iloma osobami może się w nim porozumieć i jak ważne dzieła przeczytać. Tym niemniej są języki, które mają większą lub mniejszą siłę oddziaływania, i można podjąć próbę stworzenia rankingu najbardziej wpływowych języków świata. Próbę taką podjęła grupa naukowców pracujących na uniwersytetach w USA i Francji pod kierownictwem prof. Cesara Hidalgo z MIT, z udziałem m.in. światowej sławy psychologa i językoznawcy Stevena Pinkera z Uniwersytetu Harvarda.

Wprawdzie próby stworzenia rankingu języków o największej sile oddziaływania podejmowano już wcześniej, jednak narzędzia, których używano były dalekie od doskonałości. Zazwyczaj starano się oszacować tę siłę opierając się na liczbie osób posługujących się danym językiem albo na sile gospodarek państw, w których osoby te zamieszkują, co nie do końca dawało pełny obraz sytuacji. Podejście prof. Hidalgo i jego zespołu jest jednak bardziej kompleksowe i w większym stopniu bierze pod uwagę rzeczywiste oddziaływanie języka. – Znam hiszpański i angielski i dowiadując się czegoś od moich hiszpańskojęzycznych znajomych, mogę to następnie przekazać znajomym mówiącym po angielsku – mówi prof. Hidalgo. Jego zdaniem, siła oddziaływania danego języka opiera się na tego typu połączeniach międzyjęzykowych, w ramach których treść stworzona w jednym języku (bądź przez rodzimych użytkowników tego języka) przeniknie do innego. Tak więc język (a ściślej mówiąc jego użytkownicy), który będzie wchodził w interakcję najwięcej razy i z największą liczbą innych języków, będzie można uznać za najbardziej wpływowy. Pozostaje jednak problem, jak zmierzyć liczbę takich powiązań. Badacze postanowili w tym celu wykorzystać dane pochodzące z trzech powszechnie dostępnych źródeł: Twittera, Wikipedii i Index Translationum, czyli liczącej ponad dwa miliony pozycji bibliografii tłumaczeń książek, jakie zostały wydane pomiędzy 1979, a 2009 rokiem w krajach członkowskich ONZ.

Na początek badacze zanalizowali miliard tweetów identyfikując osoby, które dokonały co najmniej jednego wpisu (zawierającego minimum sześć zdań) na Twitterze w innym języku niż ten, którym się na co dzień posługują. Każdy taki wpis został zewidencjonowany i otrzymał pewną wartość liczbową. Następnie członkowie zespołu kierowanego prof. Hidalgo zidentyfikowali osoby redagujące hasła w Wikipedii w co najmniej dwóch językach. Analogicznie jak w przypadku twittera, każda osoba, która wprowadza zmiany w Wikipedii, np. po polsku i po angielsku, wzmacniała o określoną wartość połączenie pomiędzy tymi dwoma językami. Trzecią, najbardziej tradycyjną metodą pomiaru była analiza sporządzonego pod auspicjami UNESCO Index Translationum. Każde tłumaczenie dokonane pomiędzy dwoma konkretnymi językami również przekładało się na moc połączeń pomiędzy nimi o określoną wartość.

Na podstawie zebranych w ten sposób danych obliczono dla każdego języka „współczynnik centralności”, który następnie posłużył do stworzenia rankingu. Na koniec badacze przedstawili graficznie zebrane przez siebie dane tworząc globalną sieć językową (“global language network” (GLN)).

Na pierwszy rzut oka informacje, jakie można odczytać z globalnej sieci językowej, nie zaskakują. Jej centralnym węzłem jest oczywiście język Szekspira (współczynnik centralności = 0.9). Siła angielskiego opiera się nie tylko na tym, że ponad połowa z pozycji w Index Translationum to tłumaczenia z angielskiego, ale też na tym, że używany jest on w kontaktach pomiędzy ludźmi posługującymi się odległymi od siebie językami: jeśli chcą się ze sobą porozumieć, powiedzmy, osoby władające estońskim i węgierskim, czynią to najczęściej po angielsku.

Kolejne silne węzły w globalnej sieci językowej to francuski (0,3), niemiecki (0,26), włoski (0,09), rosyjski (0,09) i hiszpański (0,09). Polski (0,02) znalazł się na szesnastym miejscu wśród języków o największej sile oddziaływania. Najmocniejsze więzi łączą nasz język z angielskim, niemieckim, rosyjskim, włoskim, czeskim (0,03), słowackim (0), ukraińskim (0), litewskim (0) i białoruskim (0).

Jednak drugi rzut oka na globalną sieć językową przynosi spostrzeżenia nieoczywiste, a nawet niespodzianki. Zaskakuje np. pozycja chińskiego (0,01). Teoretycznie można by spodziewać się, że oficjalny język najludniejszego kraju świata, posiadającego drugą największą gospodarkę na globie, będzie wywierał bardzo silny wpływ na resztę świata. Jednak tak wcale nie jest. Niski współczynnik centralności języka chińskiego w rankingu sporządzonym na MIT można tylko po części tłumaczyć tym, że zarówno Twitter, jak i Wikipedia mają swoje chińskie odpowiedniki (odpowiednio Sina Weibo i Baidu Baike) o bardzo mocnej pozycji rynkowej. Jednak stosunkowo niska liczba tłumaczeń z i na chiński przekonuje jednak, że niską wartość współczynnika centralności tego języka nie można przypisywać tylko metodologii – z chińskiego przetłumaczono w okresie objętym projektem Index translationum 13337 książek, a na chiński – 62 650, co wydaje się bardzo niewiele nawet w porównaniu do polskiego, dla którego liczby te wynoszą odpowiednio – 14 104 i 76 720) W podobnej do chińskiego sytuacji jest arabski, dla którego wartość współczynnika centralności jest niewiele wyższa (0,02), co także nie odzwierciedla potencjału ludnościowego – po arabsku mówi ponad pół miliarda osób na całym świecie.

Ale co tak naprawdę wynika z badania przeprowadzonego przez naukowców pod kierownictwem prof. Cesara Hidalgo, poza wskazówką, jakiego języka powinni uczyć młodzi ludzie chcący zaistnieć we współczesnym świecie? Przede wszystkim to, że niekoniecznie liczba osób mówiących danym językiem przekłada się na wpływ, jaki język ten wywiera na otoczenie. Chiński, którym mówi 1,57 miliarda osób, ma mniejszą siłę oddziaływania niż polski, używany przez prawie 40 razy mniej ludzi. Pewnie szczegóły tych wyliczeń (i inne poczynione na podstawie danych zebranych przez zespół prof. Hidalgo) można skrytykować i podać dziesiątki argumentów dowodzących, że rzeczywistość jest bardziej złożona niż statystyki, tym niemniej trudno polemizować z ogólnym wnioskiem, jaki się nasuwa po przeanalizowaniu tych liczb.

Z badania przeprowadzonego na MIT można też wysnuć inny wniosek, który nie napawa optymizmem. Patrząc na graficzną reprezentację globalnej sieci językowej można domyślić się, że mieszkańcy różnych części świata dowiadują się o sobie nawzajem głównie za pośrednictwem języka angielskiego. Pół biedy jeśli czynią to za pomocą kontaktów bezpośrednich (w tym poprzez media społecznościowe) używając do tego innego języka niż ich ojczyste. Nawet jeśli znajomość tego języka w przypadku obu stron pozostawia wiele do życzenia, istnieje szansa, że osoby te są w stanie przekazać rozmówcom swój punkt widzenia. Problem jest jednak większy, jeśli np. Polacy dowiadują się o Arabach czy Chińczykach (i odwrotnie) z książek napisanych po angielsku przez osoby ukształtowane w angielskiej bądź amerykańskiej kulturze. Można śmiało założyć, że obraz reszty świata, jaki sobie na tej podstawie tworzymy (a inni tworzą na nasz temat) jest skrzywiony i nie sprzyja lepszemu zrozumieniu innych kultur.

Karol Chlipalski

Źródło: Ronen S, Goncalves B, Hu KZ, Vespignani A, Pinker S, Hidalgo CA;

Links that speak: the global language network and its association with global fame;

Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS) (2014), 10.1073/pnas.1410931111

Serwis Wszystko o dwujęzyczności jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Uniwersytetu Waszawskiego. Utwór powstał w ramach zlecania przez Kancelarię Senatu zadań w zakresie opieki nad Polonią i Polakami za granicą w 2016 roku. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o zleceniu zadania publicznego przez Kancelarię Senatu oraz przyznaniu dotacji na jego wykonanie w 2016 r.”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj