Hiperpoligloci czyli ilu języków można się nauczyć

0
24

Co stoi za wybitnymi zdolnościami, które pozwalają poznać jednej osobie kilkanaście a nawet kilkadziesiąt języków? Pamięć? Specjalne właściwości mózgu? A może samowiedza i związana z nią umiejętność uczenia się?

Mitrydates VI Eupator, opisany przez Piliniusza Starszego król Pontu, władca Paflagonii, Kapadocji, Armenii i Krymu władał biegle dwudziestoma dwoma językami, którymi posługiwali się mieszkańcy podległych mu krain. Z kolei Kardynał Giuseppe Mezzofanti, pełniący na początku XIX wieku rolę watykańskiego bibliotekarza, szczycił się znajomością 74 języków. Jego biograf, Charles William Russel, pisze, że kardynał, swobodnie konwersował w jedenastu językach, dziewięcioma mówił niedoskonale, ale z poprawnym akcentem, trzydzieści opanował w pełni w mowie i piśmie, a ostatnich czternastu nauczył się, ale nigdy nie używał. Niewiele mniej języków, bo 68, znał urodzony w 1867 roku w obecnych Świebodzicach Emil Krebs, tłumacz w niemieckim poselstwie w Pekinie. Ken Hale, zmarły przed czternastoma laty językoznawca z MIT – mówił w „zaledwie” pięćdziesięciu językach. Johan Vandewalle, belgijski filolog i inżynier, wygrał w 1987 roku międzynarodowy konkurs dla poliglotów, prowadząc po kolei rozmowy z rodzimymi użytkownikami 22 języków. Brazylijski językoznawca Carlos do Amaral Freire mówi żartobliwie, że zna ponad 100 języków, ale już przestał prowadzić dziennik i trudno mu podać dokładną liczbę. Poligloci? A nawet hiperpoligloci, jak nazwał ludzi posługujących się biegle więcej niż sześcioma językami profesor Richard Hudson z Univeristy College London.

Co sprawia, że dla niektórych osób kolejny obcy język nie stanowi żadnego wyzwania? Na temat hiperpoliglotów wciąż krąży więcej anegdot niż rzetelnych informacji pochodzących z badań neurologicznych czy psychologicznych (które ze względu na dość ograniczoną liczebnie próbę osób badanych trudno byłoby zresztą przeprowadzić…), więc odpowiedzi na to pytanie szukać trzeba na pograniczu wiedzy naukowej i biograficznych opowieści.

Nowy język w dziewięć tygodni
Pierwszym tropem, który intuicyjnie przychodzi do głowy osobie poszukującej odpowiedzi na pytanie, skąd się biorą niezwykłe zdolności językowe u hiperpoliglotów, jest ponadprzeciętna sprawność pamięci i szybkość uczenia się. W pamiętnikach Otto von Hentiga, młodego niemieckiego dyplomaty, który przebywał na chińskim dworze cesarskim równolegle z Krebbsem, przeczytać możemy, że któregoś ranka przy śniadaniu w pałacu usłyszał on, jak nowoprzybyła para współbiesiadników mówi nieznanym mu językiem. „Ormiański!” zdiagnozował po dłuższym przysłuchiwaniu się i nie mogąc znieść myśli, że ktoś w otoczeniu mówi nieznanym mu językiem, natychmiast zamówił książki do nauki ormiańskiego. W dwa tygodnie opanował ormiańską gramatykę, w trzy kolejne – staroormiański, a po upływie następnych czterech tygodni mógł już z Ormianami płynnie konwersować, wspomina von Hentig.

Wcześniej już wspomniany Ken Hale z MIT sam nie lubił opowiadać o tym, jak (nie)wiele czasu zajmuje mu nauczenie się nowego języka, ale jego koledzy do dziś wspominają, jak podróżując na konferencję w Helsinkach Hale wsiadł do samolotu z zakupioną właśnie fińską gramatyką, studiował ją w czasie lotu, a po przybyciu na miejsce płynnie porozumiewał się po fińsku.

Niekoniecznie wysoka inteligencja ogólna
Peter Skehan, jezykoznawca z Chińskiego Uniwersytetu w Hong Kongu, potwierdza, że hiperpoligloci rzeczywiście mają zdolność do bardzo szybkiego zapamiętywania dużych porcji materiału – ale na ogół tylko językowego. Są więc w stanie przyswoić wiele nowych słów, spotkawszy się z nimi tylko raz, albo po krótkiej rozmowie bezbłędnie zapamiętać i odtworzyć intonację właściwą językowi rozmówcy, ale jeśli poprosić ich o nauczenie się materiału o innym charakterze (na przykład szeregów cyfr czy sekwencji obrazów), ich wyniki nie będą się szczególnie różniły od wyników osób mówiących jednym czy dwoma językami, podobnie zresztą, jak wyniki w testach inteligencji ogólnej. Wydaje się więc, że pamięciowy talent hiperpoliglotów jest specyficzny i niekoniecznie przenosi się na inne obszary.

Prowadzone przez psychologów badania nad funkcjonowaniem pamięci wskazują, że kluczem do skutecznego uczenia się i „powiększania” pojemności pamięci jest dobra organizacja materiału. Im więcej mamy skojarzeń z nową informacją, im ściślej łączy się ona z naszą dotychczasową wiedzą, tym szybciej ją zapamiętamy. Jeśli w naszym ojczystym języku nie występują struktury typu „imperfectum”, opanowanie ich po raz pierwszy zajmie nam trochę czasu (czego większość polskojęzycznych osób doświadczyła zapewne, ucząc się francuskiego lub niemieckiego). Kiedy jednak spotkamy się z analogiczną konstrukcją w kolejnym języku, nie musimy się jej uczyć od początku, wystarczy, że zauważymy analogię między nowym materiałem a już posiadaną wiedzą i skorzystamy z zalet procesu zwanego pozytywnym transferem. Można więc mówić o swoistym efekcie świętego Mateusza u osób wielojęzycznych: im więcej języków znasz, tym łatwiej będzie ci opanować kolejny.

Dodatkowo, jak podkreśla naurolingwista Stephen Krashen, osoby znające wiele języków mają dużą samoświadomość i trafne intuicje na temat najlepszych dla siebie sposobów uczenia się. Krashen przywołuje przykład węgierskiej tłumaczki symultanicznej z czasów zimnej wojny, która znała biegle 16 języków. Osoba ta wiedziała, że najłatwiej uczy się poprzez kontakt z językiem pisanym, więc przyswajała kolejne języki czytając beletrystykę, zaś żeby zwiększyć swoja motywację do nauki, wybierała swoje ulubione gatunki literackie i tak na przykład nauczyła się hiszpańskiego, czytając tłumaczenia swoich ulubionych powieści romantycznych. Pamięć hiperpoliglotów wyjątkowo dobrze radzi sobie również z przechowywaniem informacji, nawet przez bardzo długi czas. Carlos do Amaral Freire opisuje, że wielokrotnie zdarzyło mu się, że nie używał tego czy innego języka przez dziesięciolecia, ale za każdym razem odzyskiwał w nich biegłość po zaledwie kilku dniach pobytu w miejscu, gdzie był używany. W dobie szczegółowych badań nad budową i aktywnością mózgu, nie sposób nie zadać pytania: w jaki sposób te wyjątkowe zdolności poznawcze uwarunkowane są neuroanatomicznie?

Hiperpoligloci – hiper mózgi?
Choć funkcjonalna anatomia mózgu wciąż w dużej mierze pozostaje zagadką, John Schumman językoznawca i neurobiolog z UCLA (University of California, Los Angeles) sugeruje, ze prawdopodobnie mózg hiperpoliglotów znacznie różni się od mózgu „zwyczajnych” ludzi. Jak sugeruje prof. Schumman, źródła tej różnicy mogą sięgać aż etapu rozwój płodowego, kiedy mózg, podobnie jak wszystkie inne organy, jest na etapie formowania się. Najważniejszą częścią tego procesu jest migrowanie neuronów pomiędzy poszczególnymi obszarami mózgu. Być może u przyszłych hiperpoliglotów migracja ta przebiega w szczególny sposób i jeszcze przed narodzeniem obszary mózgu, które odpowiadają za uczenie się słów, przetwarzanie struktur gramatycznych czy naśladowanie dźwięków mowy, są bardziej rozwinięte i charakteryzują się wyjściowym większym zagęszczeniem neuronów niż u osób, które nie będą później w życiu wykazywały szczególnego talentu językowego.

W 2004 roku Katrin Amunts, Axel Schleicher i Karl Zilles przeprowadzili badania nad mózgiem wcześniej wspomnianego już Emila Krebsa. Badacze porównali jego mózg – przechowywany po śmierci poligloty w berlińskim Instytucie Badań nad Mózgiem – z mózgami jedenastu innych mężczyzn i odkryli wyraźne różnice w obrębie obszarów odpowiedzialnych za przetwarzanie prozodii, wykonywanie operacji na dźwiękach mowy czy złożone procesy metajęzykowe (czyli na przykład świadome identyfikowanie struktur gramatycznych czy rozbiór logiczny zdania). Wygląda zatem, że mózg hiperpoligloty różni się od mózgu zwykłego śmiertelnika. Konkluzja ta wymaga jednak ważnego zastrzeżenia, o którym trzeba pamiętać zawsze, gdy próbujemy powiązać wiedzą na temat danej części mózgu i funkcji przez nią pełnionych. Ludzki mózg jest plastyczny, jego budowa zmienia się nieco pod wpływem indywidualnych doświadczeń, często powtarzanych czynności, wykonywanej pracy itd. Na podstawie badań post mortem nie można zatem wykluczyć, że specyficzne doświadczenie, jakim było uczenie się ogromnej liczby języków, zmodyfikowało odpowiedzialne za przetwarzanie językowe obszary mózgu Krebsa. By wykluczyć tę możliwość, musielibyśmy wiedzieć, jak wyglądało pole Broki czy płaty przedczołowe w mózgu Krebsa w jego dzieciństwie i jak bardzo różniło się od neuroanatomii przeciętnego czterolatka. A skoro z oczywistych przyczyn nie da się przeprowadzić takiego porównania, trudno jednoznacznie stwierdzić, czy hiperpoliglotą może zostać np. tylko osoba, której neurony niestandardowo migrowały w okresie prenatalnym.

Zrób-to-sam?
Osiągnięcia Krebsa czy Mezzofantiego pozwalają sądzić, że nie istnieje górna granica wyznaczająca liczbę języków, których opanowanie jest dla ludzkiego umysłu możliwe, brak też na ten temat naukowych dowodów, czy to z zakresu psycholingwistyki, czy badań nad pamięcią. A skoro również neurobiologia nie przyniosła dotąd informacji na temat tego, czym charakteryzuje się mózg językowego geniusza, czy znaczy to, że hiperpoliglotą może zostać każdy z nas?

Choć różnice indywidualne w zakresie sprawności procesów poznawczych, takich jak uwaga, pamięć czy uczenie się z pewnością istnieją, ważniejszym ograniczeniem w nauce języków wydaje się nasza własna motywacja, wytrwałość, możliwość konsekwentnego poświęcanie czasu na naukę. Jak pisze Michael Erard w poświęconej hiperpoliglotom książce „Babel No More”, w przypadku uczenia się języków, jak w przypadku wielu innych życiowych przedsięwzięć, sami dla siebie możemy być największym ograniczeniem – lub największą szansą. Ważne jest również otoczenie, w jakim przebywamy na co dzień. Liczne badania pokazują, że osoby, które w dzieciństwie miały kontakt z więcej niż jednym językiem, w dorosłym życiu szybciej uczą się kolejnych (i chętniej się na to decydują). Jeśli funkcjonujemy w środowisku, które naturalnie jest wielojęzyczne, mamy nie tylko wiele okazji, by ćwiczyć i rozwijać językowe umiejętności, ale też bardzo realne źródło motywacji do nauki. Życiorysy Mezzofantiego, Krebbsa i wielu innych hiperpoliglitów wskazują jednak, że do opanowania tak zawrotnej liczby języków przydaje się też odpowiednia sytuacja życiowa, na przykład zawód, w którym znajomość języków nie tylko jest niezbędna i promowana, a także motywacja, która każe podejmować wysiłek, aby poszukiwać okazji do poznawania kolejnych i kolejnych. A wysiłek ten się opłaca: wachlarz propozycji pracy dla przyszłych hiperlingwistów jest całkiem szeroki: lingwista, tłumacz, dyplomata, a może watykański bibliotekarz, jak to było w przypadku Mezzofantiego?

Joanna Durlik

Serwis „Wszystko o dwujęzyczności” jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Uniwersytetu Warszawskiego. Utwór powstał w ramach projektu finansowanego w ramach konkursu „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.“ realizowanego za pośrednictwem MSZ w roku 2015. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj