Znikający język

0
25

Kiedy patrzymy na dorosłych, czyli na ludzi starszych niż 14-15 lat, mamy podstawy by sądzić, że nigdy nie utracą oni w pełni swojego pierwszego języka. W przypadku dzieci jest zupełnie inaczej – tłumaczy prof. Monika Schmid. Z wykładowcą uniwersytetów w Groningen i Essex, specjalistką od utraty znajomości języka, rozmawia Joanna Durlik.

Czy mogłaby Pani krótko wyjaśnić naszym czytelnikom, czym jest utrata języka?

Utrata języka jest przeciwieństwem uczenia się języka. Jeśli ktoś nauczył się języka – na przykład swojego pierwszego, ale może to być również kolejny język – a później z jakiejkolwiek przyczyny nie używa go przez dłuższy czas, bo na przykład emigruje do innego kraju albo po prostu przestaje używać obcego języka, którego się kiedyś nauczył, wtedy wiedza językowa zanika i biegłość w tym języku się zmniejsza. Właśnie ten proces nazywamy utratą języka.

Czy możemy mówić o utracie języka zarówno u dorosłych i u dzieci? Czy są różnice między tymi grupami?

Kiedy patrzymy na dorosłych, czyli na ludzi starszych niż 14-15 lat, wydaje się, że nigdy nie tracą oni w pełni swojego pierwszego języka. Mogą pojawić się u nich problemy ze znalezieniem właściwego słowa albo mogą czasami popełniać jakieś błędy gramatyczne, może się u nich wykształcić obcy akcent, ale generalnie dorośli rozumieją i całkiem dobrze potrafią mówić w swoim pierwszym języku, nawet jeśli nie mają z nim kontaktu przez bardzo długi czas.

A jak jest u dzieci?

U dzieci jest zupełnie inaczej. Weźmy na przykład rodziny dyplomatów, które często się przeprowadzają. Rodzice często są zachwyceni i robi na nich duże wrażenie to, że dzieci potrafią bardzo szybko nauczyć się języków, którymi mówi się w tych kolejnych krajach. Na przykład wystarczy, że rodzina mieszkała przez cztery lata w Egipcie i dziecko mówi świetnie po arabsku. To jest oczywiście wspaniałe i pewnie przyda się tej osobie później w życiu, ale z drugiej strony badania z udziałem dzieci pokazują, że taki język może zostać bardzo, bardzo szybko zapomniany. Świetnie to widać na przykładzie dzieci adoptowanych, nawet ośmio- czy dziewięcioletnich (bo zdarza się czasem, że adoptowane zostają tak duże dzieci), ich pierwszy język potrafi zniknąć w przeciągu kilku miesięcy.

A co z dziećmi, które przeprowadzają się za granicę z rodzicami?

Na ogół zakładamy, że dzieci, które migrują w towarzystwie swoich rodzin, mają łatwiejsza sytuację niż dzieci dyplomatów czy dzieci adoptowane, które są absolutne odizolowane od swojego pierwszego (czy drugiego, w przypadku dzieci dyplomatów) języka i nie mają z nim zupełnie żadnego kontaktu. Jeśli więc dzieci migrują z rodzicami, którzy chcą w domu używać dalej swojego pierwszego języka, jest to wielka zaleta. Jednak nawet wtedy bardzo często zdarza się, że pierwszy język zanika i dzieci, kiedy są starsze, niezbyt biegle posługują się swoim pierwszym językiem. Zdarza się to często nawet w sytuacjach, kiedy rodzicom bardzo zależy na utrzymaniu pierwszego języka i mówią w domu tylko w tym języku, dopóki dzieci nie pójdą do szkoły. Do tego momentu dziecko może rzeczywiście znać niemal wyłącznie język rodziców, ale nawet w takich sytuacjach bardzo często można zobaczyć, że kiedy dzieci zaczynają chodzić do szkoły, bardzo szybko tracą, zapominają swój pierwszy język, ponieważ chcą się dostosować do otoczenia.

Jakie są pierwsze objawy utraty przez dziecko języka, które rodzice mogą zaobserwować?

Na początku dziecko najprawdopodobniej zacznie wplatać w wypowiedzi w pierwszym języku słowa z drugiego języka, może zacznie zastępować jakieś konkretne słowa słowami z drugiego języka, będzie używało mniej złożonych struktur składniowych i tak dalej. Można też zaobserwować, że bardzo szybko zmienia się wymowa: w badaniach patrzy się najczęściej na rozwój obcego akcentu, ale zmieniają się również wzorce intonacyjne, które moglibyśmy nazwać „melodią zdania”.

Czy da się zapobiec traceniu przez dziecko pierwszego języka? Czy są jakieś działania, które rodzice mogliby podejmować zawczasu?

Myślę, że to bardzo, bardzo trudne zadanie dla rodziców. Częściowo dlatego, że niektóre dzieci bardzo nie chcą różnić się od swoich rówieśników w szkole i nie chcą mówić w innym języku niż reszta grupy czy klasy. Czasami takie dzieci potrafią się bardzo opierać wszelkim wysiłkom, które rodzice podejmują. Z drugiej strony, dzieci mogą też uważać, że to bardzo atrakcyjne, że potrafią mówić w języku, którego nie znają inne dzieci. Jeżeli dziecko stawia opór i nie chce mówić w pierwszym języku, będzie bardzo trudno. Wydaje się, że jedną z najbardziej pomocnych rzeczy może być kontakt z dziadkami, jeśli tylko rodzice mają możliwość skorzystania z ich pomocy. Wyobraźmy sobie polską rodzinę, która wyemigrowała do Niemiec, mieszka tam i próbuje uczyć swoje dzieci polskiego, ale dzieci nie chcą się go z jakichkolwiek przyczyn uczyć. Ale jeśli dzieci mają dziadków w Polsce – nawet jeśli ci dziadkowie znają niemiecki – może być całkiem dobrym rozwiązaniem, żeby to ukryć przed dziećmi, tak żeby były przekonane, że dziadkowie nie rozumieją niemieckiego i że trzeba do nich mówić po polsku. Bardzo pomocne jest, jeśli rodzina może choćby raz w roku w wakacje odwiedzać dziadków. Tym bardziej jest to korzystne, gdy oprócz dziadków są w rodzinie w rodzinie dzieci w podobnym wieku, z którymi dzieci mieszkające na emigracji mogą się bawić. W dzisiejszych czasach można też oczywiście regularnie rozmawiać przez skype’a…

W Pani badaniach nad utratą języka uczestniczyło wiele osób. Czy pamięta Pani jakieś szczególnie ciekawe historie osób pokazujące, że nawet mimo wieloletniej emigracji można w pełni zachować pierwszy język?

Tak, na początku pracy badawczej badałam niemieckich Żydów, którzy przed II wojną światową wyemigrowali do innych państw. U części z nich znajomość niemieckiego znacznie się pogorszyła, ale była też bardzo duża grupa osób, które po tych 60 latach doskonale zachowały swój pierwszy język. Przychodzi mi do głowy przypadek jednego mężczyzny, który musiał mieć talent i chętnie uczyć się języków. Nie uwzględniłam jego przypadku w ilościowej analizie wszystkich danych, które zebrałam w tamtych badaniach, ponieważ rodzina tego mężczyzny po opuszczeniu Niemiec wyprowadziła się najpierw do Ankary i mieszkała tam przez kilka lat, podczas których nauczył się on tureckiego. Myślę, że jego rodzice byli trochę snobistyczni: funkcjonowali w Turcji przede wszystkim w niemieckiej społeczności i wydaje mi się, że nawet nie bardzo chcieli, żeby ich dziecko nauczyło się tureckiego, bo mogli mieć poczucie, że to poniekąd „gorszy” język. Ale ten mężczyzna nauczył się tureckiego bardzo dobrze i nie zapomniał go przez całe swoje życie. O ile pamiętam, mieszkał w Turcji przez pięć lat, miedzy trzecim a ósmym rokiem życia, więc fakt, że nie zapomniał później tego języka, jest naprawdę godny uwagi. Również jego niemiecki zachował się znakomicie, mimo że po wyjeździe z Turcji jego rodzina przeprowadziła się do Wielkiej Brytanii i tam już został. Ożenił się z Angielką, pracował jako nauczyciel w angielskiej szkole, czasami bywał w Niemczech, ale dość rzadko, a mimo to po niemiecku i turecku nadal mówił perfekcyjnie. Oczywiście, po angielsku również mówił biegle, jak rodzimy użytkownik tego języka. Więc czasami po prostu są ludzie, których moglibyśmy nazwać „naturalnymi lingwistami”, którzy są dobrzy w uczeniu się języków, utrzymywaniu / pamiętaniu ich i w dodatku sprawia im to przyjemność.

Dziękuję za rozmowę.

Prof. Monika Schmid – językoznawca, wykładowca na Uniwersytecie w Groningen (Holandia) i Uniwersytecie w Essex (Wielka Brytania). Zajmuje się przede wszystkim zjawiskiem atrycji, czyli utraty, pierwszego języka u osób, które zmieniają środowisko językowe – a więc głównie u migrantów. Jej najnowsze badania skupiają się na wpływie takich czynników jak wiek w momencie migracji czy zasoby poznawcze na proces uczenia się drugiego i zapominania pierwszego języka.

 

Serwis „Wszystko o dwujęzyczności” jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Uniwersytetu Warszawskiego. Utwór powstał w ramach projektu finansowanego w ramach konkursu „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.“ realizowanego za pośrednictwem MSZ w roku 2015. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj