Od angielskiego do wszechjęzyczności

0
19

Celem powinno być rozwijanie znajomości obu języków, a nie nauczanie wyłącznie po angielsku – mówi dr Megan Hopkins. O dwujęzycznym nauczaniu w USA ze specjalistką w dziedzinie polityki edukacyjnej z Pensylvania State University rozmawiają Zofia Wodniecka i Joanna Durlik.

Powiedziała Pani kiedyś, że szkoły w USA potrzebują dwujęzycznych angielsko-hiszpańskich nauczycieli, którzy będą uczyli przyszłe pokolenie dwujęzycznych lekarzy, prawników, nauczycieli… Dlaczego uważa Pani, że szkoły mogą w ogóle potrzebować dwujęzycznych nauczycieli?

Hiszpański jest pierwszym językiem dla ponad 80 proc. uczniów, którzy nie urodzili się w rodzinach angielskojęzycznych, więc wydaje mi się, że hiszpański plus angielski to naturalna kombinacja w USA. Oczywiście, jeśli w danej okolicy dominowałby inny język, na przykład polski czy mandaryński, też należałoby go uwzględnić w szkołach i kształcić nauczycieli ze znajomością angielskiego i polskiego. Badania pokazują, że dla uczniów korzystne jest, jeśli nauczyciel mówi w jakimkolwiek obcym języku, niekoniecznie w pierwszym języku swoich uczniów.

To zaskakujące, co pani mówi! Czy nie jest najkorzystniejszą sytuacją, gdy nauczyciel uczący angielskiego jako drugiego języka, mówi tylko po angielsku – przecież stanowi to dodatkowy impuls dla uczniów do podejmowania wysiłku.

Na pewno osoba jednojęzyczna może być wspaniałym nauczycielem. Może się nauczyć, w jaki sposób najlepiej pomagać dwujęzycznym uczniom. Ale możliwość odwołania się do własnego doświadczenia związanego z nauka obcego języka pozwala lepiej zrozumieć uczniów i wzbogaca strategie pedagogiczne w sposób nieosiągalny dla jednojęzycznych nauczycieli.

Dwujęzyczni nauczyciele mogą np. pomóc uczniom pracującym w małych grupach zwracając się do nich w ich pierwszym języku; to ułatwi im uczenie się zarówno danego przedmiotu, jak i angielskiego jako drugiego języka. W ten sposób łatwiej będzie takim nauczycielom wzbudzić zainteresowanie u uczniów, a także skuteczniej służyć pomocą w nauce słownictwa związanego z danym przedmiotem.

Wielu nauczycieli dwujęzycznych, z którymi rozmawiałam, podkreślało, że dzięki temu, że znają język ojczysty swoich uczniów, mogą pomóc im operować specjalistycznym językiem właściwym danemu przedmiotowi, gdy tymczasem jednojęzyczni nauczyciele ESL (angielskiego jako drugiego języka, English as Second Language – przyp. red.) nauczają ogólnego słownictwa i gramatyki. Poza tym, dwujęzyczność nauczycieli ma znaczenie nie tylko w kontekście nauczania i komunikacji z uczniami: jeśli nauczyciel mówi pierwszym językiem danej społeczności, rodzicom łatwiej dowiedzieć się, jakie postępy robi ich dziecko i co się dzieje w szkole… Zdarzyło mi się pracować w okolicy, w której 40 proc. uczniów nie było rodzimymi użytkownikami angielskiego, a w szkole nie pracował ani jeden nauczyciel, który by znał język, jakim posługiwali się ci uczniowie.

Czy tylko nauczyciele powinni być dwujęzyczni – czy może cały program szkolny?

Oczywiście – najlepiej, gdyby dwujęzyczny był cały program. Niestety, w USA dwujęzyczność wciąż nie jest uznawana za wartość. Jest tu wiele miejsc, które nie są przygotowane to tego, by wspierać dwujęzyczną edukację, pomimo że osiedla się tu wiele osób z całego świata. Czasem wydaje mi się, że władze nie mają świadomości, jakie są konsekwencje wzrastającej liczby imigrantów. Wciąż popularny jest pogląd, że wszyscy przyjeżdżający do USA powinni po prostu mówić po angielsku, bo to język polityki, gospodarki itd., ale takie podejście nie odzwierciedla przecież prawdziwej pozycji angielskiego w tych społecznościach.

Czyli w USA nie ma tradycji dwujęzycznej edukacji?

Przed II wojną światową na środkowym zachodzie i na południu, czyli w tej części USA, gdzie pracowało wielu imigrantów z Niemiec, były szkoły, w których część przedmiotów uczono po angielsku, a części po niemiecku. Z kolej w Teksasie były szkoły hiszpańsko-angielskie. Po wojnie te szkoły zniknęły i dwujęzyczna edukacja w zasadzie nie istniała aż do 1974 roku, aż do znanej sprawy sądowej Lau przeciwko Nichols. Otóż rodzice dwujęzycznych uczniów z Kalifornii oskarżyli wówczas rząd, że ich dzieciom nie zapewniono pomocy w nauce z tego powodu, że nie mówią one biegle po angielsku. Wygrali tę sprawę i w konsekwencji wprowadzono nawet poprawkę do konstytucji. Poprawka ta zobowiązywała szkoły do dostosowywania programu, materiałów dydaktycznych do potrzeb uczniów, dla których angielski nie jest językiem ojczystym, tak, aby mieli takie same szanse na edukacyjny sukces jak rodzimi użytkownicy angielskiego. Ale w 2001 roku rząd federalny wycofał się ze wspierania edukacji dwujęzycznej. Obecna polityka edukacyjna zakłada raczej intensywną immersję w angielskim, tak, żeby uczniowie szybko zaczęli biegle mówić w tym języku i uczyli się poszczególnych przedmiotów po angielsku. Jest to związane z systemem egzaminów testowych: szkołom bardzo zależy, aby uczniowie uzyskali jak najwyższe wyniki w tych egzaminach. Skądinąd, wygląda na to, że jednojęzyczny program szkolny wcale nie jest najbardziej skuteczną metodą poprawiania wyników egzaminów w przypadku uczniów dwujęzycznych.

Dlaczego?

Nie poprawiły one osiągnięć uczniów, ani nie sprawiły, że szybciej się uczą angielskiego. W niedawno przeprowadzonych badaniach na Stanfordzie (uniwersytet w Kalifornii) porównywano wyniki uczniów z dużego okręgu szkolnego uczęszczających do trzech rodzajów klas. Pierwszy to klasy z angielski jako jedynym językiem wykładowym (English immersion); drugi to tzw. klasy dwujęzyczne, w których hiszpański jest językiem wykładowym w pierwszej klasie, a potem jest zastępowany angielskim. Trzeci model to klasy z dwoma językami (dual language) – w tym przypadku połowa czasu nauki odbywa się po angielsku, a druga połowa – w innym języku, przez cały okres nauki. Jak się okazało, w dłuższej perspektywie uczniowie uczęszczający do klas realizujących program według tego ostatniego modelu nauczania okazywali się lepsi od tych, którzy chodzili do pozostałych typów klas, nie tylko w matematyce, ale także z angielskiego oraz pierwszego (dodatkowego) języka.

Czy istnieją jeszcze inne rodzaje programów, w ramach których dzieci uczą się w dwóch językach?

Dodałabym kolejny, który bardziej przypomina dwujęzyczny program immersyjny Powiedzmy, że jestem osobą hiszpańskojęzyczną i jestem z zerówce, wówczas 80 proc. moich lekcji jest po hiszpańsku a następnie powoli jest zwiększana liczba lekcji wykładanych po angielsku aż dochodzę do momentu, kiedy wszystkie lekcje są w tym języku. Tak więc używam mojego języka dopóki nie jestem w stanie swobodnie uczyć się po angielsku. Model ten jest określany mianem przejściowego programu immersyjnego (transitional bilingual program). Jego celem jest przygotowanie dziecka do nauczania po angielsku. Ale moim zdaniem, rozwijanie biegłej znajomości obu języków powinno być właściwym celem edukacji dzieci pochodzących ze środowisk nieangielskojęzycznych, a nie nauczanie w po angielsku.

Ale jakie konsekwencje może mieć taki system dla dzieci, które nie pochodzą z rodzin hiszpańskojęzycznych. Załóżmy, że w tej klasie z hiszpańskim są dwujęzyczne dzieci ze znajomością chińskiego, czy ukraińskiego. Czy one także korzystają na tej samej zasadzie, co dzieci hiszpańskie?

Nie wiem. Na ten temat właściwie nie ma badań. Nie wiem, czy program z dwoma językami wykładowymi jest najlepszy w sytuacji, gdy mamy do czynienia z bardzo zróżnicowaną grupą uczniów, mówiących w różnych językach, może lepszy byłby „translanguaging” (wszechjęzyczność), o którym mówi wielu badaczy? Jest to taki rodzaj środowiska językowego, które dopuszcza i wspiera użycie wielu języków na raz i który nie jest modelem dwujęzycznym. Myślę, że to są rozwiązania, które obecnie są brane pod uwagę, ale nie wiem, jak jest naprawdę. To dopiero należy zbadać.

A w jaki sposób wspiera się dzieci obcojęzycznych w klasach z angielskim, jako jedynym językiem wykładowym?

Zazwyczaj, dzieci obcojęzyczne uczące się w angielskojęzycznym otoczeniu potrzebują wspomagających lekcji. Mogą one mieć miejsce poza macierzystą klasą (tzw. ESL pull-out model), ewentualnie specjalny nauczyciel przychodzi do klasy pomagać w konkretnych zadaniach (tzw. push-in model). Ilość czasu, jaki trwają takie lekcje jest zależna od poziomu znajomości angielskiego dzieci, ale zazwyczaj na początku lekcje zajmuję one mniej więcej 20 minut dziennie.

Okazuje się, że lekcje wspomagające poza klasą są często nieefektywne, bo są oderwane od tego, co dzieje się w samej klasie. W efekcie, uczniowie nie znają słów przydatnych do uczenia się matematyki czy fizyki. Potrzebne są takie rozwiązania, w których nauczyciele ESL i specjaliści od nauczania ogólnego uczą w tym samym pomieszczeniu i ci pierwsi wspomagają uczniów uczących się języka.

A jak wyobraża sobie Pani przyszłość edukacji dwujęzycznej w USA?

Uczniowie w ramach edukacji dwujęzycznej będą nie tylko doskonalili znajomość języków, ale także rozwijali umiejętność komunikowania międzykulturowego, bo ci uczniowie, którzy nie mają takich doświadczeń, nie mieli dotąd nigdzie okazji się tego nauczyć. Uważam, że gdy wzrośnie liczba emigrantów z różnych stron świata, a my będziemy mieli więcej szkół dwujęzycznych i przy tej okazji nauczymy się lepiej porozumiewać ze sobą nawzajem używając większej liczby języków, to stworzymy lepsze społeczeństwo.

Dziękujemy za rozmowę

 

Dr Megan Hopkins – wykładowca na Wydziale Pedagogiki na Uniwersytecie Stanowym w Pensylwanii. Jako naukowiec i nauczyciel akademicki zajmuje się polityką edukacyjną dotyczącą nauczania języków, kształceniem nauczycieli i problematyką dostosowywania systemu edukacyjnego do potrzeb wielokulturowego i wielojęzycznego społeczeństwa. Przez kilka lat sama procowała jako dwujęzyczna nauczycielka w Arizonie, ucząc po hiszpańsku i angielsku. Więcej o Megan Hopkins i jej działalności badawczej na stronie: http://meganhopkins.com/

 

Serwis „Wszystko o dwujęzyczności” jest dostępny na podstawie licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Uniwersytetu Warszawskiego. Utwór powstał w ramach projektu finansowanego w ramach konkursu „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.“ realizowanego za pośrednictwem MSZ w roku 2015. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj