Eva Hoffman, amerykańska pisarka, która urodziła się i wychowała w Polsce, a jako nastolatka wyemigrowała za ocean, opisuje w swoich wspomnieniach pt. „Zagubione w przekładzie” rozterki, jakie przeżywała podejmując decyzję czy ma wyjść za mąż czy też nie. Dwujęzyczna autorka ku swojemu zaskoczeniu stwierdziła, że gdy rozważała plusy i minusy zamążpójścia po angielsku sama sobie dawała inną odpowiedź niż wtedy, gdy czyniła to po polsku. Dla psychologów nie ma w tym nic niezwykłego, u Hoffman prawdopodobnie zadziałał Efekt języka obcego (the Foreign Language Effect).
Boaz Keysar, Sayuri Hayakawa i Sun Gyu An, badacze z uniwersytetu chicagowskiego postawili sobie za cel zbadanie, czy język w jakim zostanie nam przedstawiony wybór będzie miał wpływ na podjętą przez nas decyzję. Okazuje się, że jak najbardziej. Gdy problem zostaje przedstawiony nam w języku, który nie jest naszym językiem rodzimym, skłonni jesteśmy rozpatrywać go w większym stopniu „na zimno” i myśleć o nim w sposób bardziej racjonalny – wynika z artykułu opublikowanego w czasopiśmie naukowym Psychological Science i dostępnego na stronie University of Chicago.
Aby dojść do tego wniosku badacze zastosowali tzw. zadanie badawcze określane jako Paradygmat Choroby Azjatyckiej. Jest to jedna z najczęściej stosowanych metod do badania wpływu kontekstu na zachowanie ludzi, wymyślona przez dwóch izraelskich laureatów nagrody Nobla z ekonomii: Daniela Kahnemanna i Amosa Tversky’ego. Polega on na przedstawieniu dwóm grupom badanych wyboru co do sposobu postępowania w obliczu groźnej epidemii. Każda z grup musi podjąć decyzję, jakie lekarstwo ma być użyte na podstawie innego opisu. Pierwszy został sporządzony w odniesieniu do liczby osób, które umrą w wyniku choroby czyli „strat”:
Jeśli zastosujemy lekarstwo A, umrze 400 tys. osób, jeśli natomiast zastosujemy lekarstwo B, istnieje 33,3 proc. szans, że nie umrze nikt i 66,6 proc. szans, że umrze 600 tys. osób.
Natomiast druga – w odniesieniu do osób, które zostaną uratowane, czyli „korzyści”:
Jeśli zastosujemy lekarstwo A, 200 tys. osób zostanie uratowanych, jeśli natomiast zastosujemy lekarstwo B, istnieje 33,3 proc. szans, że 600 tys. zostanie uratowanych i 66,6 proc. szans, że nie uda się uratować nikogo.
Pomimo że w obu przypadkach liczba pewnych ofiar śmiertelnych będzie identyczna, większość osób rozwiązujących „Paradygmat Choroby Azjatyckiej” kieruje się „awersją do straty” czyli wybiera mniej ryzykowną opcję (lekarstwo A) wówczas, gdy zapoznają się z nią w kontekście korzyści (opis nr 1); gdy natomiast problem przedstawiony jest w kontekście strat (opis nr 2), większość wybiera opcję bardziej ryzykowną (lekarstwo B).
Uczestnikami badania przeprowadzonego przez Keysara i jego współpracowników były trzy grupy studentów. Pierwsza grupa składała się z 121 osób, dla których angielski był językiem ojczystym, i które uczyły się języka japońskiego od średnio trzech lat. Do drugiej grupy należało 144 Koreańczyków, którzy uczyli się angielskiego średnio od sześciu lat. Trzecia grupa natomiast składała się ze 103 osób z rodzimą znajomością angielskiego studiujących w Paryżu, którzy uczyli się francuskiego w szkole przez średnio sześć lat. Uczestnicy badania zostali w sposób losowy zakwalifikowani do grup, które zapoznały się z problemem w swoim języku ojczystym lub języku, który znali, ale który nie był ich językiem ojczystym. Los decydował także którą z wersji zadania otrzymali – tę podkreślającą możliwe korzyści i straty.
Wyniki badania w sposób wyraźny pokazały, że osoby odpowiadające w swoim języku ojczystym kierowały się „awersją do straty”. Natomiast, ci, którzy rozwiązywali zadanie w nierodzimym dla siebie języku, wybierali mniej więcej równie często wersję mniej i bardziej ryzykowną, a tym samym w ich przypadku „awersja do straty” nie grała roli.
Autorzy eksperymentu sugerują, że zapoznając się z problemem w języku dla nas nierodzimym powoduje zwiększenie psychologicznego dystansu i zmusza do bardziej gruntownego przemyślenia jego istoty. Nie oznacza to, że język, którym w danym momencie się posługujemy zwiększa lub zmniejsza nasze zamiłowanie do ryzyka, ale raczej, że nasza decyzja jest w większym stopniu zależna od jej „kontekstu” gdy problem został nam zaprezentowany w naszym ojczystym języku. Tym samym, nasze emocje grają mniejszą rolę gdy używamy języka obcego, jesteśmy w stanie myśleć bardziej „na zimno”, w sposób obiektywny i logiczny.
Badanie Keysara zostało powtórzone i nieco poszerzone przez hiszpańskiego badacza Alberta Costę i jego zespół. Naukowców z Barcelony próbowali się dowiedzieć, czy Efekt obcego języka pojawia się również w innych sytuacjach, tych mniej związanych z emocjami. Zdaniem Costy, Efekt języka obcego odnosi się tylko do sytuacji, w których główną przesłanką w podejmowaniu decyzji są emocje. Gdy rozwiązywane problemy są w mniejszym stopniu nasycone emocjami Efekt języka obcego znika, co oznacza, że efekt ten jest przynajmniej w pewnym stopniu związany z emocjami wywołanymi sytuacją oraz mniejszemu emocjonalnemu rezonansowi, jakiemu ulega język nierodzimy.
Istnienie Efektu drugiego języka wyczuła intuicyjnie nie tylko Eva Hoffman, ale także np. Nelson Mandela, wieloletni bojownik przeciwko apartheidowi w RPA, a później prezydent tego kraju. Do negocjacji na temat zniesienia apartheidu z Willemem de Klerkiem, swoim poprzednikiem na stanowisku prezydenta RPA, wybrał język afrikaans, który był językiem ojczystym de Klerka, a nie Mandeli. Zapytany przez zdziwionych współpracowników, miał odpowiedzieć: – Jeśli się mówi do kogoś w języku, który ten ktoś rozumie, argumenty trafiają do rozumu, a jeśli się mówi w jego ojczystym języku, te same argumenty trafiają do serca.
Źródło: http://mappingignorance.org